Rozdział XIII
Wredni władcy

Do szkoły chodziłem w czasach komunistycznych, gdzie o społeczeństwie uczono nas zgodnie z naukami Karola Marksa i Fryderyka Engelsa. Ojciec zajrzał mi kiedyś przez ramię, jak odrabiałem lekcje i przeczytał zdanie: „Państwo to aparat ucisku i wyzysku". Ucieszył się, że uczą nas w szkole prawdy, a ja już wtedy rozumiałem jego kpinę i co właściwie miał na myśli.

Komunistyczne państwo miało dziwny system wyborów, w których głosowało się na jedną listę kandydatów, a wyniki były znane z góry i wiadomo było, że 99 procent społeczeństwa będzie na tę listę głosować.

Komunizm wprowadzono w Polsce po drugiej wojnie światowej, kiedy na terenach Polski była armia radziecka, a polscy komuniści przekonywali społeczeństwo do komunizmu, siejąc terror, zabijając i pakując do więzień swoich przeciwników. W późniejszych latach system złagodniał, komuniści nie musieli już używać tak dużo przemocy, żeby utrzymać się przy władzy, główny opór został przełamany na samym początku, potem bezpośrednia przemoc była stosowana głównie podczas otwartych protestów.

Filozofowie od stuleci spierają się o to, czy władza (a chodzi przede wszystkim o władzę państwową) opiera się na umowie społecznej, czy na przemocy? Kłopot, bo żaden tyran nie może oprzeć się na samej przemocy i musi uzyskać poparcie przynajmniej części społeczeństwa, a najbardziej demokratyczne państwo nie może wyrzec się przemocy. Władza, która karze przestępców i organizuje obronę, jest zbawieniem przed anarchią; władza, która czyni ze mnie niewolnika i odbiera mi wolność, jest przekleństwem. Państwa powiększały się w drodze podboju i przez zniewolenie podbitej ludności. Część elit podbitej ludności zaczynała zazwyczaj szybko pomagać w podporządkowaniu najeźdźcom reszty własnego społeczeństwa.

Czy opowieści o umowie społecznej to tylko symbolizm, czy możliwa jest rzeczywiście jakaś umowa między władcą a ludem? Królowie dziedziczyli tron albo zdobywali go w drodze intryg lub używając przemocy. Zazwyczaj coś obiecywali, ale głównie tym, którzy byli im potrzebni, tym, którzy mogli ich władzy zagrozić, oraz tym, na których mogli się oprzeć.

Stacjonarny bandyta jest lepszy, bo wędrowny zabija, pali i grabi, a stacjonarny gwarantuje minimum bezpieczeństwa, licząc na wielokrotne zyski. Wędrowny bandyta może być lepszy od stacjonarnego, bo sobie pójdzie i ci, co przeżyli, będą mogli odbudować swoje domy, a stacjonarny bandyta zamieni nasze życie w niekończące się piekło.

Władza, która musi zorganizować system bezpieczeństwa (policję i sądy) oraz system obrony (armię) musi opodatkować społeczeństwo i zebrać środki na ten cel. Często ściąga środki na znacznie więcej, na swoje wystawne życie, na wojny, na terroryzowanie własnych mieszkańców. Początkowa umowa społeczna była wyłącznie symboliczna — władza daje ludowi bezpieczeństwo, lud akceptuje i utrzymuje władzę. Nieodmiennie tej „umowie" towarzyszyła przemoc, żeby zgnieść opór konkurentów oraz tych, którzy znaleźli się na samym dole drabiny społecznej i musieli dźwigać największe ciężary.

Przemoc jest kosztowna, więc potrzebna jest jakaś ideologia, która przekona lud, że władca jest namaszczony, że jego autorytet jest większy niż innych kandydatów do władzy, najlepiej boski, bo z Bogiem się nie dyskutuje.

Kapłani byli potrzebni władcom, by ich namaścili i przekonali lud, że król nie jest zwykłym człowiekiem, ale sprawuje władzę z boskiego nadania. Od czasów starożytnego Egiptu, a zapewne i wcześniej, kapłani stanowili grupę najbardziej oświeconych i najbardziej wpływowych ludzi w państwie, grupę, która uzależniała od siebie władców, czasem ich obalała, wystawiając swoje marionetki albo sięgając samodzielnie również po władzę królewską.

Religie posługiwały się moralnością jako bronią, nadawały boską sankcję porządkowi, który dla wielu (często dla większości) był niemal wyłącznie przekleństwem.

Zbiegiem okoliczności pisałem ten rozdział w Halloween. W Polsce to święto jest nowością przeniesioną ze Stanów Zjednoczonych. Dlaczego to święto jest tak silnie obecne za oceanem? Są tu różne wyjaśnienia, ale jedno z nich związane jest z niewolnictwem i wyspą Haiti. Jedną z postaci obecnych często w Halloween jest zombi, żywy trup, ktoś bez duszy i wolnej woli.

W rządzonej w XVII i XVIII stuleciu przez Francuzów kolonii na Haiti życie niewolników połączone było z przemocą, biciem, głodem i przepracowaniem tak strasznym, że bardzo często wybierali samobójstwo. Śmierć była jedyną ucieczką i niewolnicy wyobrażali sobie, że po śmierci wrócą do Afryki i będą wolni. Niewolnicy bali się śmierci i pragnęli jej jako wyzwolenia. Oczywiście właściciele niewolników uważali, że samobójstwo jest kradzieżą ich własności, dla niewolnika była to jedyna droga odzyskania swojej godności i wyzwolenia od koszmaru.

Przed samobójstwem powstrzymywał ich lęk, że zostaną zombi, żywym, bezdusznym trupem, upiorem, który nie może dostać się do raju, do wymarzonej Afryki. Dla niewolnika była to najstraszniejsza wizja — umrzeć i pozostać niewolnikiem. Twierdzi się, że strażnicy niewolników, którzy sami byli niewolnikami, a często również kapłanami Voodoo, wzmacniali ten strach przed zostaniem upiorem, żeby powstrzymać podległych im niewolników przed samobójstwami. [ 1 ].

Widzimy tu dziwne podobieństwo do mickiewiczowskich Dziadów, tu również upiory są uwięzione i też widzimy związek ze zniewoleniem, ale jednym z upiorów jest okrutny pan:

Nie znałeś litości, panie!
Hej, sowy, puchacze, kruki,
I my nie znajmy litości:
Szarpajmy jadło na sztuki,
A kiedy jadła nie stanie,
Szarpajmy ciało na sztuki,
Niechaj nagie świecą kości.

W znacznie wcześniejszym wierszu Mikołaj Rej pisał:

Ksiądz pana wini, pan księdza,
A nam prostym zewsząd nędza...

Piekło to inni, wraz z początkiem rolnictwa świat się zmienił, obcy człowiek to była już nie tylko okazja do zabicia go i zabrania jego dobytku, ale możliwość zniewolenia, zamienienia go w zwierzę robocze. Branie jeńców zaczęło się opłacać.

Rolnictwo zmieniło organizację społeczną, umożliwiło powstanie państwa, zmieniło religię, zmieniło normy moralne. Zaczęło się nieco ponad dziesięć tysięcy lat temu w rejonie „żyznego półksiężyca", czyli regionu dzisiejszego Iraku, południowej Turcji, Syrii i Izraela. Tam jest kolebka kultury zboża. Rolnictwo wynajdowano wielokrotnie, jest kultura zboża, kultura ryżu i kultura kukurydzy. Te trzy rodzaje upraw stały się fundamentem różnych cywilizacji. Rolnictwo pozwalało na wypracowanie nadwyżek żywności, na wykarmienie odrębnych warstw kapłanów i wojowników, które nie musiały zajmować się szukaniem żywności, dostawały ją w darze, w ramach „umowy społecznej", za obronę i duchowy pokarm.

Religie, podobnie jak wcześniej scalały społeczeństwo, ale było to już znacznie większe społeczeństwo, w którym pojawiło się zróżnicowanie podobne do tego, jakie widzimy w społeczeństwie mrówek czy pszczół. Z rolnictwem wiąże się powstanie miast. Ciekawe, bo najstarsze znane miasto, odkryte zresztą przez polskiego archeologa, Ryszarda F. Mazurowskiego, to Tell Qaramel, znajdujące sie na terenie dzisiejszej Syrii, niedaleko miasta Aleppo, gdzie już wówczas był ważny szlak handlowy. To leżące na prawie czterech hektarach miasto ma trzynaście tysięcy lat, więc powstało przed wynalezieniem rolnictwa, ale na terenach, gdzie naturalnie rosły zboża i nawet społeczności zbieracko-myśliwskie gromadziły pewne nadwyżki i gdzie rozwijał się handel nadwyżkami żywności, skórami, jak i materiałami potrzebnymi do wyrobu broni i narzędzi oraz przedmiotami zbytku. [ 2 ].

Długo sądzono, że najstarszym miastem na świecie było biblijne Jerycho, którego najstarsze warstwy są sprzed siedmiu tysięcy lat. Wszystkie miasta pretendujące do najstarszych znajdują się w rejonie „żyznego półksiężyca", czyli miejsca, gdzie ludzie nauczyli się robić chleb (może nie tyle chleb ile mąkę i placki). Tu również musimy szukać początków owej „umowy społecznej", która jednych przywiązywała do ziemi, a innych czyniła ich panami. Wraz z powstaniem rolnictwa i przypisanym z urodzenia podziałem pracy, handel przybrał nowe formy, coraz mniej było ważne jakie masz talenty, a coraz bardziej to, w jakiej rodzinie zdarzyło ci się urodzić albo czy zdarzyło ci się znaleźć na obszarach podbitych i zostać niewolnikiem. Świat, w którym ponownie liczy się talent, miał zacząć wracać po kolejnych dziesięciu tysiącach lat. Handel istniał i nadal się rozwijał, ale dziwnie często największe zyski przynosiła sprzedaż tego, co uzyskano z pracy niewolniczej.

Niewolnictwo i będąca formą niewolnictwa pańszczyzna, istniało w Europie do bardzo niedawna. Patrząc z perspektywy tych dziesięciu tysięcy lat, możemy powiedzieć, że do wczoraj, a w niektórych krajach istnieje nadal. Dopiero uczymy się, że praca jest źródłem bogactwa narodów i że musi to być praca wolnego człowieka, który oferuje na rynku swój talent i swoje najlepsze umiejętności. W Stanach Zjednoczonych żyją jeszcze ludzie, których dziadkowie byli niewolnikami. W Polsce pańszczyznę zniosły dopiero rządy zaborców. Ciekawe pytanie, czy człowiek stał się lepszy, czy też niewolnicza praca przestała się opłacać? Nikt na to pytanie nie potrafi rozsądnie odpowiedzieć. Wraz z mechanizacją praca niewolnicza przestawała się opłacać, a jednocześnie pojawiało się coraz więcej ludzi protestujących przeciwko wykorzystywaniu innych ludzi w charakterze zwierząt roboczych. Jednak idea społeczeństwa równych obywateli jest znacznie starsza.

W starożytnej Grecji, w latach 444 do 429 przed naszą erą Atenami rządził Perykles, pod jego rządami, prawie dwa i pół tysiąca lat temu, narodziła się demokracja. Opis tego ustroju znamy najlepiej z mowy Peryklesa na pogrzebie żołnierzy ateńskich poległych w wojnie z tyrańską Spartą. Tę mowę spisał ówczesny ateński historyk Tukidydes, zapewniając nas, że zawiera prawdziwą treść, ale zapisana jest jego słowami.

...ustrój ten nazywa się demokracją, ponieważ władza jest w ręku większości, nie zaś nielicznej grupy. Prawo zapewnia każdemu równy wymiar sprawiedliwości w sporach prywatnych, a na godności państwowe wynosi się obywateli na podstawie oceny ich wartości i szczególnych kwalifikacji w danej dziedzinie: decyduje tu zasługa, nie zaś pozycja społeczna. Ubóstwo czy niskie pochodzenie nie stanowi dla nikogo przeszkody, by zasłużyć się państwu.


Ta sama swoboda, która cechuje życie publiczne w Atenach, przejawia się także w naszych codziennych stosunkach osobistych. Czy istnieje u nas zawiść i podejrzliwość człowieka wobec człowieka? Bynajmniej. Nie gniewamy się na bliźniego za to, że robi co mu się podoba i nie rzucamy mu nienawistnych spojrzeń, które choć nieszkodliwe, sprawiają przykrość. Ale jakkolwiek w życiu prywatnym nie znosimy przymusu, a w działalności publicznej wystrzegamy się pilnie bezprawia: szanujemy przedstawicieli władz oraz ustawy, a zwłaszcza te, które zapewniają opiekę uciśnionym; pogwałcenie ich, choćby to były prawa niepisane, przynosi według powszechnej opinii hańbę. [ 3 ]

Ta ateńska demokracja istniała obok niewolnictwa i była udziałem tylko wolnych obywateli, nie powstała również z dnia na dzień. Sto pięćdziesiąt lat przed Peryklesem Atenami rządził Solon, ustawodawca, który przeprowadził reformy, zmniejszając ciężary chłopów. Wiemy o nim mało i od znacznie późniejszych historyków, więc trzeba tę opowieść traktować z ogromną ostrożnością. Solon jednak nie jest tylko legendą, był postacią historyczną i trudno sobie wyobrazić mowę Peryklesa i Ateny jego czasów bez fundamentów, które położył Solon.

Atenami w czasach Solona rządziła arystokracja i praktycznie cała ziemia była własnością małej grupki ludzi. Straszliwie wysokie czynsze (płatne w naturze, w zbożu i oliwie) dla chłopów były trudne do zapłacenia, a niespłacone długi oznaczały, że rolnik i jego rodzina stawali się niewolnikami. Solon nie miał pełnej władzy, ale był zręcznym negocjatorem i umiał wykorzystywać podziały między samymi arystokratami. Jak wielu władców, był więźniem przeciwników reform, ale udało mu się złagodzić ciężary i powstrzymać rozszerzanie się niewolnictwa wśród własnej ludności. Pozostawił po sobie również dziesięć przykazań:

1. Ufaj raczej dobremu charakterowi niźli obietnicom.
2. Nie mów fałszywie.
3. Czyń dobro.
4. Nie pozyskuj przyjaciół lekkomyślnie a tych, których pozyskałeś, nie porzucaj.
5. Naucz się posłuszeństwa zanim zaczniesz rozkazywać.
6. Kiedy doradzasz, nie doradzaj tego, co sprawia największe zadowolenie ale to, co jest najbardziej użyteczne.
7. Uczyń rozsądek swoim najwyższym przywódcą.
8. Nie wiąż się z ludźmi, którzy czynią złe rzeczy.
9. Szanuj bogów.
10. Poważaj swoich rodziców. [ 4 ]

Świetność Aten w czasach Peryklesa umożliwili jego poprzednicy ograniczając bezlitosną chciwość władców i budząc wśród ludzi nadzieję na państwo wolnych obywateli.

Przeciwieństwem Aten była Sparta z jej modelem ustroju opartego na dyscyplinie i posłuszeństwie. Ateny walczyły ze Spartą o pierwszeństwo wśród państw greckich. Była to walka między wolnością i zniewoleniem. Ta walka między Atenami i Spartą trwa do dziś. Kto czytał wszystkie tomy Harry Pottera dobrze wie, o czym mówię, kto nie czytał, też wie, chociaż pewnie troszkę inaczej.

Kiedy pytamy, skąd się wzięło zło, zazwyczaj pamiętamy, że wśród źródeł zła chciwość tych, którzy mają władzę, zajmuje honorowe miejsce. Zorganizowanie współdziałania, aby tę chciwość powstrzymać, jest bardzo trudne. Rewolucje przeciw złej władzy wynoszą nowych, często jeszcze bardziej okrutnych władców. Może być jednak inaczej, warto studiować historię powstania Stanów Zjednoczonych, gdzie tworzący nowe państwo ludzie robili co w ich mocy, aby wbudować w umowę społeczną, czyli w konstytucję, zabezpieczenia przed pasażerami na gapę w strojach prezydentów, sędziów i kapłanów.

Raju nie ma, czasem może być lepiej, ale również to „lepiej" często się psuje i może powrócić w stare koleiny.

[ 3 ] Tłumaczenie Ignacego Wieniewskiego, cytuję ze zbioru jego esejów Powrót na Via Apia, Londyn 1951.
[ 4 ] Diogenes Laertios, Żywoty Sławnych Filozofów Wydawnictwo PWN, tłumaczenie, Irena Kosińska, Kazimierz Leśniak, Witold Olszewski, Bogdan Kupisa